Tadeusz

2012-10-30 08:14

Obecnie mam 48 lat. Około 2 lata temu zacząłem odczuwać lekki ból w barku prawej ręki. Po miesiącu ból zaczął się nasilać, aż stał się nie do wytrzymania. Najgorsze były noce. Załamany poszedłem do lekarza i zrobiłem zdjęcie RTG. Okazało się, że mam zaawansowane zwyrodnienie stawu barkowego. Ze zdjęciem udałem się prywatnie do ordynatora chirurgii w Jelenie Górze. Pan doktor stwierdził, że jest to usuwalne tylko operacyjnie łącznie z otworzeniem torebki stawowej. Umówiłem się na termin zabiegu w szpitalu. Bałem się, ponieważ mogło to spowodować niedowład ręki. W domu żona zaczęła przekonywać mnie żebym spróbował seansów u bioenergoterapeuty Klaudii Szewcowej. Należę do ludzi skrajnie sceptycznych jeśli chodzi o różnego rodzaju uzdrowicieli i ciężko było mnie przekonać. Pragnę nadmienić, że moja teściowa leczy ciężki przypadek raka od blisko 6 lat z pozytywnym skutkiem. Umówiłem się na seans. Pani Klaudia potwierdziła diagnozę i podjęła się leczenia. Po około tygodniu ustał ból. Ja jednak dalej traktowałem to mało poważnie. Kłóciłem się z żoną, która pilnowała żebym stosował się do zaleceń p. Klaudii. Trwało to wszystko około pół roku. Po tym czasie p. Klaudia oznajmiła, że staw jest już czysty i jestem zdrowy. Mój sceptycyzm wziął jednak górę. Zrobiłem drugie zdjęcie RTG dla porównania. To co zobaczyłem było niewiarygodne. Cały staw barkowy był idealnie czysty, jak u nastolatka. Lekarz porównując oba zdjęcia nie dowierzał, ale ja uwierzyłem. Dzisiaj mogę spokojnie ćwiczyć i jestem w doskonałej formie, a o bólu ręki dawno zapomniałem.

                                                                                                                                                                                                        Z poważaniem Tadeusz.